Szkoda roweru, żeby go w niedzielę w piwnicy zamkniętego trzymać, więc mimo nie najlepszych prognoz pogody i istotnie wypełniających większość nieba chmur barwy zapowiadającej co najmniej obfite opady, postanowiłem że pokręcić korbą co nieco jednak trzeba. A że w sobotę otworzono w naszym województwie Wiślaną Trasę Rowerową, to cel przejażdżki był oczywisty: choćby przez chwilę pojeździć po wale w Fordonie. O wał ten w zasadzie ledwie zahaczyłem, a nauka z tego taka, że spod stacji kolejowej Bydgoszcz Leśna do rzeczonego wału i z powrotem wychodzi 30km. W takiej to mieszkamy metropolii.
Nie będę się jakoś wielce rozpisywać, bo i w sumie nie ma o czym, ale nadmienię jedynie, że kilkadziesiąt metrów po objechanych brukach bocznych uliczek Starego Fordonu to było całkiem wymagające ćwiczenie równowagi. Mój Bergi ma założone opony Impaca o rozmiarze 700x40 (fakt, że nieco już zdarte), a tylne koło wykazywało wielką ochotę do tańca. Teraz już rozumiem, dlaczego Paryż-Roubaix nazywają Piekłem Północy.
Co do Wiślanej Trasy Rowerowej: z pewnością w tym roku w znacznym stopniu zostanie przeze mnie przejechana. Trzeba tylko skompletować towarzystwo i zorganizować czas. Ale urlopu trochę mam do wykorzystania. :)
|
Wisła szeroka jak Oka. :) |
|
Fordon (uwielbiam widoki na miasto z perspektywy rzeki) |
|
Ratusz fordoński |
|
Bergi na wale. |
|
Fordon widziany z wału. |
|
Jakby nie patrzeć, trzy dychy na liczniku. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz