Pages

niedziela, 11 maja 2014

Jak niedziela, to rower.

Szkoda roweru, żeby go w niedzielę w piwnicy zamkniętego trzymać, więc mimo nie najlepszych prognoz pogody i istotnie wypełniających większość nieba chmur barwy zapowiadającej co najmniej obfite opady, postanowiłem że pokręcić korbą co nieco jednak trzeba. A że w sobotę otworzono w naszym województwie Wiślaną Trasę Rowerową, to cel przejażdżki był oczywisty: choćby przez chwilę pojeździć po wale w Fordonie. O wał ten w zasadzie ledwie zahaczyłem, a nauka z tego taka, że spod stacji kolejowej Bydgoszcz Leśna do rzeczonego wału i z powrotem wychodzi 30km. W takiej to mieszkamy metropolii.

Nie będę się jakoś wielce rozpisywać, bo i w sumie nie ma o czym, ale nadmienię jedynie, że kilkadziesiąt metrów po objechanych brukach bocznych uliczek Starego Fordonu to było całkiem wymagające ćwiczenie równowagi. Mój Bergi ma założone opony Impaca o rozmiarze 700x40 (fakt, że nieco już zdarte), a tylne koło wykazywało wielką ochotę do tańca. Teraz już rozumiem, dlaczego Paryż-Roubaix nazywają Piekłem Północy. 

Co do Wiślanej Trasy Rowerowej: z pewnością w tym roku w znacznym stopniu zostanie przeze mnie przejechana. Trzeba tylko skompletować towarzystwo i zorganizować czas. Ale urlopu trochę mam do wykorzystania. :)
Wisła szeroka jak Oka. :)

Fordon (uwielbiam widoki na miasto z perspektywy rzeki)

Ratusz fordoński

Bergi na wale.

Fordon widziany z wału.

Jakby nie patrzeć, trzy dychy na liczniku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz